maj 09

Trzeba umieć sobie radzić – powiedział stary baca wiążąc kierpce dżdżownicą….

Słowa te oddają dość dobrze moje zmagania z junakową blacharką.

Po kolei jednak:

Jakiś czas temu droga wymiany pozyskałem kompletną osłonę łańcucha. Osłona ta nie była w najlepszym stanie – ktoś kiedyś chciał zreanimować jej dolną część, zapewne wytartą przez zbyt luźny łańcuch. Skończyło się tym, że ten ktoś wyciął kawałek blachy i tak to zostawił. Dodatkowo to i owo przerdzewiało albo się pogięło. Finalnie – osłona wymagała poważnej ingerencji oraz naprawy blacharskiej. Zacząłem od tylnej jej części – tego półksiężyca. Brakowało tam kawałka blachy (korozja zeżarła), dodatkowo wspawana w środek blaszka łącząca miała grubość papieru, więc nie wytrzymałaby piaskowania. Na szczęście udało się odtworzyć jedno i drugie. Finalnie śladu nie widać.

Osłona tył – stan wyjściowy

Osłona tył gotowa

Osłona tył gotowa

W dalszej kolejności na warsztat poszła środkowa część osłony. Z ocynkowanej blachy stalowej stosownej grubości wyciąłem i wyklepałem nową dolną część osłony – oddzielnie strony lewą i prawą. Takie reparaturki. Następnie w osłonie wyciąłem oryginalną blachę tak aby na jej miejsce wspawać reparaturki. Oczywiście trzeba było ocynk usunąć, bo bez tego spawanie idzie kiepsko. Efekt – jak na blacharza amatora całkiem zacny, aczkolwiek trzeba będzie jeszcze nad tym popracować. Pójdzie zapewne trochę szpachli albo cyny. W dwóch miejscach spaw nieco „przeleciał” i w środku są duże wypływki – to ogarnę specjalną szlifierką do trudno dostępnych miejsc.

Osłona – stan wyjściowy

Wstawiony detal - strona 1

Wstawiony detal – strona 1

Wstawiony detal - strona 2

Wstawiony detal – strona 2

Naprawie podlegała też trzecia część osłony – czyli dekielek. Miał on zniszczony stożek, który trzeba było odtworzyć. Poszedłem tutaj na łatwiznę napawając i szlifując stosownie jego powierzchnię.

W międzyczasie odzyskałem mój tylny błotnik…

Z błotnikiem tym była dość wesoła historia.

Kolega, który szczęśliwie się rozwiódł i na powrót stał się szczęśliwym wolnym człowiekiem od byłej już żony otrzymał nakaz opróżnienia garażu. Znalazło się tam trochę różnych junakowych gratów, które skwapliwie przejąłem. Między innymi była tam blacha pod siedzenie w stanie kiepskim (już odtworzona) oraz tylny błotnik w stanie jeszcze gorszym. Pogięty, popękany… i w dodatku skrócony o ponad 20 cm. Kolega też go od kogoś dostał…

Brakującą część miał mi dorobić jeden gość, który takie rzeczy to na codzień robi… o ile oczywiście chce mu się robić. W tym przypadku nie chciało się. Błotnik odzyskałem – przeleżał nie ruszony chyba z pół roku. Postanowiłem się zabawić w maestra młotka blacharskiego i samemu dorobić brakującą część, zwłaszcza, że kumpel co to kiedyś wizytował mój garaż stwierdził, że taką duperelę powinienem sam ogarnąć a nie po maestrach srestrach szpej roznosić…
W zakola się podrapałem, koledze rację zasadniczo przyznając.
Dla wprawki zorganizowałem sobie kawałek blachy stosownej grubości… niestety zbyt mały aby brakujący detal z jednego kawałka wyklepać. Hmm..
Młotek też mało blacharski taki…

klepanina

Klepanina popołudniowa

Docinamy szablon

Docinamy szablon

Wstawka wspawana

rancik

Wyklepany rancik

Dwie godziny klepania dały taki efekt, że dość dobrze odtworzyłem profil – chociaż krzywizny wymagają dopracowania podobnie jak sama powierzchnia (widoczne uderzenia młotka). Powierzchnie boczne – płaskie będą dospawane potem.
Doklepaną kształtkę dospawałem do starego błotnika – punktowo aby się trzymała. Jest nieco dłuższa niż potrzeba, ale to akurat dobrze. Z tektury wyciąłem szablon do wycięcia powierzchni bocznych. Wyciąłem kształtki i wspawałem tam gdzie trzeba. Problemem drobnym okazało się wywinięcie rantu. Udało się to połowicznie, to znaczy  z jednej strony rancik jest idealny, a z drugiej jakieś 1,5mm za wąski. razi toto oko – więc albo wytnę to co jest, wstawię nową kształtkę i od nowa wywinę rancik albo powiększę istniejący migomatem i diaksem. Zobaczę jeszcze.
Tak więc…
Może nie do końca zgodnie ze sztuką… Ale w końcu ja nie maestro. Pochwaliłem się oczywiście na www.forum4x4.pl Czesław tradycyjnie zażądał fot… Wysłałem MMS… Chyba po dwóch dniach przyszła odpowiedź: „spoko nawet”

Błotnik ten wymaga jeszcze mnóstwa pracy. Trzeba połatać wszystkie dziury, pospawać pęknięcia. Prawdopodobnie z drugiego końca trzeba będzie wykonać podobną ingerencję blacharską, bo słabo jest i tam.

Autor Rafał Hyrycz



Odpowiedz

%d bloggers like this: