KIA Sportage – ocena bardzo subiektywna.

Moją kijankę kupiłem w lipcu 2002 roku od drugiego z kolei właściciela. A właściwie to od pierwszego bo facet, który mi ją sprzedał zanim stał się jej właścicielem miał ją na stanie jako auto służbowe w firmie, w której pracował. Tak więc kupiłem auto 6 letnie z przebiegiem 107.000 km. Od tego czasu przejechałem nią prawie 180.000 km zdobywając wiele ciekawych doświadczeń, które postaram się przedstawić w nieco subiektywnej ocenie.

Silnik

Dwa litry pojemności, 16 zaworów dwa wałki rozrządu no i do tego benzyna. Podobno wywodzi się w prostej linii z mazdy 626. Podobno… Do tego dołożona jest elektronika z Boscha, która w połączeniu prasowanym ryżem z Korei jakoś nie bardzo chce współpracować co objawia się różnymi dziwnymi awariami. A że jeszcze koreańskie inżyniery wstawiły najdroższe i najmniej spotykane podzespoły Boscha, więc i awarie bywają bolesne dla kieszeni.
Mocy toto katalogowo posiada coś pod 130 koni mechanicznych ale nie wiem czy te koreańskie siakieś słabsze od europejskich czy też bardziej leniwe, bo lubią jak je ostro ostrogami traktować. W dodatku chlory nieprzeciętne, bo po miesiącu jazdy na benzynie zużycie paliwa doprowadziło mnie do tego, że wstawiłem gaz. Ale i tak chla przy dobrych wiatrach około 16 litrów na setkę (na początku mieściła się w 12). Teraz nawet i więcej, ale niestety – większe i szersze opony oraz wyższe w stosunku do oryginału auto robią swoje.
Duże zużycie materiałów pędnych niestety nie idzie w parze z osiągami na szosie. O ile jeszcze na standardowych kapciach przyspieszenie i prędkości podróżne kształtują się na całkiem przyjemnym i zdatnym do zaakceptowania poziomie a sama kijanka nie jest na drodze zawalidrogą tak po zapodaniu opon BFG AT w rozmiarze 235/75/15 sytuacja nieco się zmienia… na gorsze oczywiście. A po założeniu opon KUMHO KL71 w rozmiarze 31/10,5/15 okazuje się nagle, że wyprzedzanie to wielkie wyzwanie.
Dynamika auta na poziomie ciągnika Ursus c330. Ale coś za coś…

Przeniesienie napędu

  • Skrzynia biegów

Do zestopniowania skrzyni biegów nie mam powodów aby się czepiać. Na standartowych kapciach być może wyczuwalne jest to, że któryś bieg jest za „krótki” (o ile dobrze pamiętam – to chodziło chyba o „dwójkę”). Po zamianie fabrycznego „obuwia” na większe odczuwalne jest wrażenie „wydłużenia” się wszystkich biegów. Moja pierwsza jazda na takich oponach sprawiła, że zastanawiałem się kiedy chata wrzucić piątkę…
Samo sterowanie skrzynią biegów jest dość precyzyjne pomimo długiego lewarka o długim skoku. Denerwuje mnie tylko czasem „dwójka” bo zdarza się jej zazgrzytać (ale przy przebiegu prawie 250.000 km to i synchronizator może mieć dość…).

  • Sprzęgło

W mojej ocenie jest zbyt słabe, co daje się organoleptycznie odczuć w terenie szczególnie jeśli wajcha reduktora jest w pozycji 4H – palona tarcza sprzęgła śmierdzi konkretnie i przypomina, żeby używać raczej 4L.

  • Reduktor

Do oceny skrzyni biegów dorzucimy jeszcze ocenę reduktora… No cóż – będzie krótko: doprowadzony do stanu permanentnego zdenerwowania poprzez niewiadomego pochodzenia dźwięki dobywające się z reduktora oraz samoczynne „wylatanie” wajchy z pozycji 4H na 2H zanabyłem na allegro za przyzwoite pieniądze drugi reduktor w przyzwoitym stanie. Mój był prawdopodobnie zarżnięty przez poprzedniego właściciela nie mającego widocznie pojęcia o używaniu napędów… Ale i tak koreańskie inżyniery są winne.

  • Przedni napęd

W sportage stosowano kilka rodzajów sprzęgiełek przedniego napędu: oryginalne manualne (nie do zdobycia), automatyczne mechaniczne starego typu (rzadko występują), automatyczne pneumatyczne i automatyczne mechaniczne nowego typu. Dostępne są także niefabryczne sprzęgiełka manualne dedykowane do sportage produkowane przez WARN, AVM oraz Superwinch. Wszystkie fabryczne sprzęgiełka automatyczne są podzespołami wyjątkowo awaryjnymi, wymagającymi troski i pewnego obycia technicznego przy używaniu. Dlatego też polecam wymianę ich na stosunkowo niezawodne sprzęgiełka manualne. Problematycznym punktem przedniego napędu jest także łożysko igiełkowe prowadzące półoś napędową w piaście – nie jest ono zbyt trwałe, a niewystarczające uszczelnienie sprawia, że często ulega ono uszkodzeniu. Dosyć częstą przypadłością są uszkodzenia przedniego wału napędowego (krzyżaki i złącze wielowypustowe).

Układ kierowniczy

Koreańskie inżyniery pragnąc ułatwić kierowcy wykonywanie tak niewdzięcznego zajęcia jakim jest kierownikowanie Sportage stwierdzili, że dołożą wspomaganie na kierownicę coby lżej się kręciła. No i dołożyli. Fakt faktem, że kierownica w moim sportku kręci się lżej niż w tfu [cenzura] matizie mojego starego ale precyzja i charakterystyka układu kierowniczego pozostawia wiele do życzenia i wymaga od kierowcy przyzwyczajenia się do nieco dziwnego zachowania się auta. Używając określenia z zakresu Monty Pythona – jest to „akademia dziwnych kroków”. Co najciekawsze – charakterystyka układu kierowniczego oraz zachowanie auta na drodze polepsza się przy zastosowaniu większych kół.

Zawieszenie

Mamy tutaj do czynienia z konkretną porażką…. Standardowe sprężyny są za miękkie, amortyzatory – byle jakie. Przy szybszej jeździe po poprzecznych nierównościach przód niesamowicie dobija… Aby jakoś to jeździło to trzeba zainwestować przynajmniej w wymianę amortyzatorów.

Hamulce

W aucie w sumie występują. Skutecznością nie powalają. Niektóre egzemplarze Sportage z tego samego rocznika co moja mogą być wyposażone w oszczędnościową wersję ABS działającą tylko na koła tylne! (Niedowiarkom, twierdzącym, że coś takiego nie istnieje podeślę na maila skan ze stosownego papiera.). ABS ów sprawia, że zachowanie auta podczas jego pracy jest zupełnie nieprzewidywalne…

Widoczność

Wyżej siedzisz – dalej widzisz. Zgadza się – ale tylko do przodu. Do tyłu jest już gorzej, bo: raz, że wysokość samochodu powiększa martwe pole widoczności a dwa – widoczność przez tylną szybę ogranicza tylne koło zamocowane centralnie za klapą. Sytuację ratują jeszcze lusterka boczne regulowane – a jakże – elektrycznie.

Ergonomia

A co to takiego i czemu nie występuje w Sportage? Żółci inżynierowie zaprojektowali deskę rozdzielczą i praktycznie całe wnętrze tak jakby naćpali się zatęchłym ryżem i z wrażenia zapomnieli o zasadach ergonomii… Rozmieszczenie przełączników jest fatalne – są one rozsiane po całym kokpicie w sposób nieodparcie kojarzący się ze starym polonezem. W dodatku część z nich zasłaniana koło kierownicy. Jakby tego pasztetu było mało to żarówki podświetlające przełączniki często się przepalają co powoduje, że w nocy kierowca usiłujący włączyć cokolwiek zachowuje się niczym facet wracający nad ranem z nocnej libacji usiłujący trafić kluczem w dziurkę od zamka. Nie mówię już o fatalnym umieszczeniu radia, tak samo jak nie wspomnę o zastanawiająco niewygodnych przednich fotelach. Konstruktorom należy się pała… Pała z małym plusem za czytelny zestaw wskaźników oraz możliwość regulacji położenia kolumny kierowniczej.

Wentylacja i ogrzewanie

Wentylacja latem nie występuje, za to ogrzewanie jak najbardziej. W ogóle ogrzewanie jest całoroczne i niezależne od woli kierownika auta. Jeśli dodam do tego jeszcze fatalny podział sektorów nawiewu to już mamy pełen obraz – w warunkach letnich mamy w aucie saunę. Za to zimą jest przyjemnie ciepło. Nawet za ciepło…

Przestrzeń kierowcy i pasażera

Miejsca jest dosyć zarówno z przodu jak i z tyłu. O ile przednie fotele są bardzo niewygodne tak z tyłu jest całkiem przyjemnie. Minusem jest wysokość auta utrudniająca nieco zajmowanie miejsca z tyłu, ale ogólnie nie jest źle.

Bagażnik

Jest. Tyle, że jak się zamontuje butlę gazową to jakby go nie było. Na szczęście tylne siedzenia się rozkładają a oparcia są dzielone.

Wyciszenie

W sumie auto jest dość ciche. Przy prędkościach podróżnych na poziomie sugerowanym przez Kodeks Drogowy jest nawet całkiem znośnie. Powyżej – silnik jest głośny.

Zużycie paliwa

Straszny pijak. Tak jak napisałem przy ocenie silnika: na szosie pali minimalnie coś koło 16 litrów na setkę a w terenie dużo więcej.

Koszty utrzymania

Biorąc pod uwagę drożejące paliwa koszty utrzymania są znaczące. Ceny części zamiennych są jeszcze w miarę aczkolwiek nie jest to regułą. Niektóre pierdółki potrafią spustoszyć kieszeń. Dostępne są tańsze zamienniki, zwykle dobrej jakości, do tego jest jeszcze rozwijający się rynek części używanych. Nie jest z tym aż tak źle jak straszą niektórzy mechanicy.

 Stosunek jakość – cena

Dawniej pisałem, że za tą cenę można poszukać o wiele lepszej jakości – i chyba się myliłem. Jeśli weźmiemy pod uwagę np. Suzuki Vitarę – auto zbliżone konstrukcyjnie do sportage to okaże się, że za starsze gorzej wyposażone auto trzeba wyłożyć większa kasę…

Niezawodność

To pojęcie zupełnie nieznane. Drobnych usterek i poważniejszych awarii miałem w aucie już tyle, że nie pamiętam ich wszystkich. Jedną rzecz warto tylko podkreślić: zawsze wróciłem do domu jadąc sportage a nie holując go.



Odpowiedz